Forum MITHLOND
Tolkien + fantastyka + historia = mieszanka wybuchowa? ;)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Społeczeństwo i struktura społeczna
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHLOND Strona Główna -> Kultura
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amor
Adminirał



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 22 Czerwiec 2005, 21:13    Temat postu: Społeczeństwo i struktura społeczna

Społeczeństwo.. wydawałoby się rzecz prosta w ogarnięciu... Jest dobie władca i są jego lennicy... Chlopi jacyś i rycerstwo, rzemieślicy i dworzanie. Proste prawda? Ale nie do końca! Jak wygladała struktura spoleczna elfów? Hierachia w niej? Czy mieli jakiegoś jednego władcę któremu można ich przypisać? Czy jest to Manwe? A potem... kto odrabia pańszczyznę za całe społeczeństwo, a kto wychodzi do boju? Itp... itd... Liczę na was! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsilwen
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 23 Czerwiec 2005, 14:30    Temat postu:

Z tego co sie orientuję w faktach, to najwyższym królem Eldarow był Ingwe Vanyar. Osobiście uważam to za kretynizm, ale coż Razz
Więc mamy tu juz jednego nadrzędnego króla... Potem, każde plemię elfow miało swojego - czyli Noldorowie, Teleri i Vanyarowie...potem jeszcze Sindarowie. No ale to w miarę jasne, że królem danej grupy stawał się ktoś najwyżej urodzony - za tym szlechectwem szły tez przymioty charakteru, więc jest nieźle Wink) Tak jak Elwe został królem Sindarów a Oropher jako Sindar królem Elfow Leśnych.

Sprawa hierarchii jawi mi sie dośc jasno tylko jesli chodzi o stopien pokrweieństwa... A dalej to juz chyba talenta wchodziły w gre i zamiłowania do jakichś robot czy jak? Neutral


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsilwen dnia 23 Czerwiec 2005, 19:45, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Glorfeadel
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nan Elmoth

PostWysłany: 23 Czerwiec 2005, 14:59    Temat postu:

Myśle ze mało który elf urodzony w Śródziemiu miał świadomośc tego że istnieje ktoś taki jak Ingwe Razz A tacy Gil-galad, Elrond lub Galardiela raczej nie uważali go za swego zwierzchnika Wink

To dość ciekawy temat, bo sam się zastanawiam, jak to było z tym szlachectwem tudzież byciem "dobrze urodzonym" wśród elfów. Bo raczej nad Kuivienen wszyscy obudzili się równi i golutcy Razz Wiadomo że przywódcow wybrano na podstawie ich charakteru i predyspozycji, ale co dalej? Czyżby przez całe wieki do elfów "wysoko urodzonych" należeli tylko potomkowie Ingwego, Finwego, Olwego i Thingola? Nie wierzę. Chyba istniały jakieś możliwości "nobilitacji", przypuszczam ze np wsławienie się w boju mogło juz do tego wystarczyć. Podobnie jak małżeństwa między elfami różnych stanów, choć wtedy juz mamy przypadek rozcieńczania błękitnej krwi Razz

Chociaz z drugiej strony, byłbym ostrożny w dzieleniu elfów na szczeble hierarchii społecznej znane z naszej historii. Mogło być równie dobrze tak, że każdy robił to co lubił - jedni polowali, inni pracowali w kuźni, jeszcze inni byli dobrzy w "minstrelowaniu" i stawali się dworzanami. Władca sam mógł sobie wybierac osoby którymi chciał się otoczyć jeśli wydadza mu sie przydatne. Jest jednak wtedy jeden zasadniczy problem - jak elfowie znosili to, że cały czas panuje jakas tam jedna dynastia skoro panuje równość. Nie znajdzie się nikt kto nie będzie chciał zakwestionować wyboru dokonanego nad Kuivienen? Co z waszym temperamentem elfowie? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
..::feanen::..
Majtek
Majtek



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Elleth Noldor o Beleriand

PostWysłany: 23 Czerwiec 2005, 22:08    Temat postu:

taki szlachetny elf na tronie (jako wódz) zasiadał spoooro czasu...dochodziło do tego że wnuczki były juz dorosłe ale dziadek dalej trzymał się władzy... trochu to dziwne ->brak przekazywania tronu...
Myślę że musiały istnec jakieś systemy regulujące tę kwestię ->coś co mogłoby dawać możliwość wznoszenia się w rangach społecznych, np wiek -> im starszy tym bardziej poważany (nabiera szlachetności ;D)

A cio się działo z elfem który urodził się "na wsi" (pochodzi z ubogiej rolniczej rodziny), czy on też miał szansę "dostać się na wyżyny" i sprawić że jego krew zbłękitnieje...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Glorfeadel
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nan Elmoth

PostWysłany: 26 Czerwiec 2005, 20:19    Temat postu:

dziwne dla nas, ale raczej nie dla elfów Wink

Jeśli chodzi o wiek... hmm... mógł to być jeden z głównych cezusów podziału na "lepszych i gorszych", ale nie sądzę, chyba jednak urodzenie było ważniejsze (czy np Kelebrimbor, syn Kurufina, syna Feanora poważałby jakiegoś elfa z innego szczepu, nawet gdyby ten okazał się dużo starszy?...)

A co do awansu... Zależy co masz na myśli. W sytuacji, gdy np syn kowala z Nargothrondu rusza na wojnę po czym wraca w wielkiej chwale to dlaczego nie? Oczywiście, nie były to raczej częste sytuacje. Natomiast biedni Avari zawsze będą w oczach Eldarów wyrzutkami, prawie jak trędowaci. Choć sądzę ze w obrębie własnych plemion mogli awansować podobnie jak wspomniany syn kowala.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsilwen
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 26 Czerwiec 2005, 21:39    Temat postu:

Weźmy Maeglina - namówił Aredhelę żeby wrócili do Gondolinu i żeby dostał to, co mu sie z urodzenia należy.Był siostrzeńcem króla - i to było wzięte pod uwage. Ilu powoływalo sie na pochodzenie - Voronwe chociażby. Ile razy czytało się - jestem synem tego, bratem tego i oczekiwania względem tego faktu.
Wysoko urodzeni elfowie - Mahtan, sam Feanor np, czy Celembrimor - toż to kowale! Rzemieslnicy, mimo predyspozycji do "pierdzenia w stolki" robili to co lubili.

Wydaje mi się , że istniało coś takiego jak awans społeczny u elfow. Można sie było czymś wykazać i to było docenione.Jakieś przykłady? Wink

nad Kuivienen pierwszy obudzil sie Ingwe,drugi Finwe a trzeci Elwe. Cuivienyarna o tym wspomina,jak starszy z braci rościl sobie prawa do pierwszeństwa wyboru . cięzko było by zakwestionować Razz

Wiek? Wątpie by miał znaczenie. Liczyło sie urodzenie, przynaleznośc do jednego z wielkich rodow. Kirdan nie byl szanowany za brode, tylko za urodzenie (podobno obudzil sie nad Kuivienen ), i za wiedzę ...

Kwestia dziedziczenia...elfom nie zależalo na tronie. Gil-Galad po ojcu przyjął tytuł Króla z wątpliwą radością. Nie musieli być królami - mogli nosić tytuł księcia i rządzić swoją domeną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsilwen
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 7 Luty 2006, 14:42    Temat postu:

Martwa cisza... Confused

Jeśli są władcy, muszą kimś władać, no nie?
Ciekawa jestem jak wyglądała kwestia rycerstwa u elfów... czy tak jak u nas? Czy rycerzem mógł zostać każdy czy tylko wysoko urodzony?
Jak miała się sprawa herbów?

A rolnicy? pasterze? Czy mieli wybór stać sie rycerzami ?

pisać ludzie!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Glorfeadel
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nan Elmoth

PostWysłany: 16 Luty 2006, 23:51    Temat postu:

Myślę, że rycerzem nie mógł zostać każdy kto chciał, bo byłaby to tylko kwestia czasu, żeby każdy chętny został sobie władcą i panem, a ludzi (tzn. elfów Razz ) do czarnej roboty szybko by zabrakło. Nawet, jeśli jakiś elf myślał logicznie i wahał się przed tym wiedząc, że nic dobrego takie zmiany nie przyniosą, to w perspektywie kilku(nastu) tysięcy lat życia mógł parę razy zmienić zdanie Smile No i mało było przypadków "uszlachetnienia" poprzez chajtanie się osób różnych stanów (np. zubożała szlachcianka + bogaty nie-szlachcic, jak to bywało drzewiej w Polszy..) Z przyczyn praktycznych nobilitacja była zapewne zakazana. Jeśli są wodzowie, to Indian też nie może zabraknąć Wink

Herby elfickie jakie były, każdy widzi Very Happy Było to oczywiście coś innego niz nasza heraldyka, gdzie ewentualne zmiany w herbach miały miejsce podczas łączenia herbowych rodów. W Śródziemiu każdy wysoko urodzony elf miał własny herb. Facet na planie rombu, kobieta okręgu. Kolorystyka i symbolika związana z przymiotami danego osobnika. Aha, im więcej ostrych kątów dotykało obramowania, tym wyższa ranga elfa (16 miał Finwe jako jeden z najstarszych elfów w ogóle, 9 mieli rózni książęta). Inna sprawa to herby wysokich rodów w Gondolinie - te juz bardziej przypominały nasze herby i były przypisane rodom, nie osobom. Z drugiej strony, ciężko jest mówić o jakichś wielkich rodach, bo przeciez przez te wszystkie lata istnienia Gondolinu elfowie nie narozmnażali sie jakoś szaleńczo i zbyt wiele pokoleń to tam nie przeminęło...

na temat herbów, nie tylko elfickich polecam stronke [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lexi
Cumowniczy
Cumowniczy



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Falas... niezmiennie

PostWysłany: 20 Luty 2006, 11:38    Temat postu:

Wydaje mi się, że generalnie każdy elf był spokrewniony z jakimś konkretnym rodem, domem czy jak to tam zwać. Sądzę też, że owych rodów była ściśle określona ilość i nawet można wyliczyć ile ich było. Przynależność do rodu była ustalana "po mieczu" a to jaką pozycję społeczną zajmował elf zależało od tego, do którego z domów należał, wykonywana profesja nie miała na to wpływu, kowal, rolnik czy cieśla. Z kolei to, jaką pozycję zajmował dany ród zlażało od czegoś innego. A jak jest z rodami i hierarchą pomiędzy nimi? Mam pewną koncepcję, ale jeszcze się wstrzymam, bo mnie ciekawi czy ktoś pójdzie tym samym tropem co ja... no to czekam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsilwen
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 20 Luty 2006, 14:34    Temat postu:

"Po mieczu" Lexi ? Przecież Maeglin byl księciem Gondolinu od strony matki... Więc dziedziczyli po obu rodzicach raczej.

Pytając o herby mialam na myśli fakt, czy każdy elf stając sie rycerzem dostawal herb, czy mial go juz przypisanego ze względu na swoją rodzinę? Czy wiele rodzin miało ten sam herb? Dlaczego w czasie wojen elfy walczyły pod herbem swojego "pana" a nie swoimi? Był plebs i szlachta. Przeciwko mezaliansom i nobilitacji nic nie mam - wręcz przeciwnie. Wtedy jednak małżonek z plebsu zyskiwał herb małżonka - jej albo jego. Tak to widzę. Jeśli chodzi o herarchię rodów myślę,że chodziło tu o stopień pokrewieństwa z trzema wielkimi domami .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lexi
Cumowniczy
Cumowniczy



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Falas... niezmiennie

PostWysłany: 28 Luty 2006, 22:23    Temat postu:

Elsilwen napisał:
"Po mieczu" Lexi ? Przecież Maeglin byl księciem Gondolinu od strony matki... Więc dziedziczyli po obu rodzicach raczej.

a własnie, że po mieczu Razz
Maeglin miał w żyłach krew królewską po matce, to prawda, ale tytuły otrzymał nie z urzędu lecz dlatego, że uradowany powrotem siostry Turgon zechcial mu je przyznać, na zaszczyty i odpowiedni prestiż musial sobie zapracować. Należał do rodu Eola i był jego dziedzicem, nie Aredheli. O to zresztą rozegrała się przecież cała awantura jaka Eol urządził był w Gondolinie zakończona śmiercią Aredheli i samego Eola. Maeglin został biednym sierotką i nie ma się co dziwić, że dobry wuj się nim zaopiekował. Eol w żadnym razie nie zamierzał rezygnować ze swojego ojcowskiego prawa. To Maeglin sprzeniewierzył się temu prawu i pośrednio spowodował śmierć matki (tylko nie mówci, że usprawiedliwiam Eola, wyjaśniam tylko motywy jego działania). Sam Turgon zresztą wcale nie podważa prawd ojca do syna, mówi o Maeglinie do Eola "twój syn" a nie "syn mojej siostry". Uznaje więc w pierwszej kolejności ród Eola jako ten, do którego przynależy Maeglin. Natomiast Eol nieposłuszeństwo Maeglina uznaje za wyparcie się korzeni i przeklina go nazywając "wyrodnym synem". Gdyby zatem nie było żadnej różnicy kto i co po kim dziedziczy, to nie miałaby sensu ta cała awantura. Nie wydaje mi się, żeby Eol, przy całej swojej ekstrawagancji i oryginalności domagał się czegoś co nie było ogólnie przyjętym prawem. Może było to prawo jedynie zwyczajowe, nie pisane, ale jednakl było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsilwen
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 1 Marzec 2006, 02:49    Temat postu:

Oczywiście, byl dziedzicem Eola. Jednak Aredhela powiedziala Meaglinowi
Cytat:
opowiadała mu o Turgonie, który nie ma dziedzica, bo żona jego, Elenwe, zginęła podczas przeprawy przez Cieśninę Lodowej Kry, zostawiając tylko jedynaczkę, Idril - Kelebrindal.
W takim wypadku corka mogla dziedziczyc po Turgonie. może jej dzieci moglyby ale ich nie bylo.Turgon nie mial wyjscia - Maeglin byl jedynym dziedzicem.Patowa sytuacja co?
Cytat:
Turgon życzliwie spoglądał na jej syna,widząc, że Maeglin jest godny zaliczenia w poczet książąt Noldorów. [powiedzial Turgon] Maeglinowi zaś przyznam najwyższe zaszczyty w moim królestwie.
tak zareagowal na Maeglina Turgon kiedy zobaczyl go po raz pierwszy.Mlody nie musial sobie kupywac tytulu - dostal go, musial jedynie udowodnic ze jest Noldorem po matce.Tu o tytul wlasnie chodzi, o prawo do dziedziczenia, nie o zaszczyty - ale i te dostal od razu.
Lexi napisał:
Gdyby zatem nie było żadnej różnicy kto i co po kim dziedziczy, to nie miałaby sensu ta cała awantura.
a moze byla dlatego, że Eol byl sam, mial tylko Meaglina? Może dlatego, że nienawidzil Noldorow, zabójcow Telerich?A jeśli byl jeden dziedzic dwoch rodow? Maeglin zostal postawiony przed wyborem i go dokonal. Ojciec zmusil go do tego niestety.jakim musial byc ojcem skoro ograniczal wolnosc syna?jakim musial byc mężem i ojcem ze rodzina mu uciekla?
To,że Maeglin zostal biednym sierotą nie powinno Turgona obchodzic - wszak mlody byl dziedzicem majatku swego ojca-biedny nie zostal,mogl isc tam skad przyszedl. A nie mogl - bo byl jedynym dziedzicem takze Turgona.

Kwestia slow "Syn ojca". Doskonale znamy ojcow wzystkich szlachetnych elfow obojga plci.O wiele mniej mowią o ich matkach.Matka Finduilas?Matka Legolasa? Matka Voronwego? Zona Fingona? Matka Keleborna?
niewiadoma.
To ojciec i maż byl glowa rodu,on posiadal żone i dzieci.
Mam jeszcze jedno...Apropos tego cytatu o zyskiwaniu tytulu malzonki ponizej...Eol nazwal Kurufina swym krewnym . Jesli tytul ksiecia i krewnego przynalezal mu z racji ożenku, przynalezal automatycznie ich synowi - toz to normalne!

Thingol pozwalal Galadrieli przebywac u siebie ze wzgledu na jej matke, Dior dziedziczyl po kądzieli,podobnie jak w przypadku Maeglina.
Sprawa dziedziczenia nie byla taka latwa Lexi jak Ci sie wydaje, i prawo dziedziczenia po kądzieli tez niejednokrotnie mialo miejsce.

Co do mezaliansow i otrzymywania nobilitacji mamy cytacik
Cytat:
Nie przechwalaj się książęcym tytułem swej małżonki - powiedział - bo ten, kto kradnie córkę Noldorów i zaślubia ją nie pytając o zgodę ani nie składając daru, nie jest powinowatym jej rodu.
Czyli? Można było zyskać tytuł i herb małżonki. Przyklad Idril , Meaglina i Diora mowi o tym,że szukano jednak męskiego dziedzica,choćby miał byc to wnuk czy siostrzeniec... Confused Jakoś dziwnie :/ W Numenorze nawet były dziedziczki, elfy jakieś szowinistyczne byly? Razz Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gandalf Szalony
Majtek
Majtek



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: a kto pyta?

PostWysłany: 3 Marzec 2006, 01:37    Temat postu:

Pomijajac Eola i jego "dziedziczenie", ze tak to okresle.
Wrocmy do tych rycerzy. Tu chyba mijamy sie z pewnymi faktami. Rycerstwo jako takie bylo domena tylko i wylacznie ludzi. Nie ma elfich rycerzy. Ktos widzial kransnoluda rycerza? A moze hobbit rycerz czy kwiat entowego rycerstwa? Wink
To ze Wladcy elfijscy byli to nie ulega watpliwosci. Ale skad oni sie wzieli? Tylko nie mowcie ze urny postawiono i wybory powszechne ogloszono. Wladze obejmowal ten kto posiadal najwieksza charyzme i za nim szedl lud. Widac to podczas podrozy do Valinoru, kiedy to po kolei zaczely sie odlaczac rozne grupy pod roznymi przywodcami. A dlaczego sie odlaczali? Bo ktos stwierdzil, ze "ja nie ide", a reszta poszla za jego slowem, tym samym stawal sie taki delikwent wladca owych. Bo rzadzic ktos musial. Nawet jesli chodzi o tych trzech najwyzszych Ingwe, Finwe i Elwe, to gdy dostali zaproszenie przybycia do Valinoru, krolami jeszcze tedy nie byli. Zostali wybrani w roli poslow jako Ci najmadrzejsi, tym ktorym najbardziej ufano. Krolami zostali wtedy gdy nastapil podzial na hufce po powrocie na Środziemie.
Co do dziedziczenia wladzy ktora w koncu posiedli to byla ona dziedziczona w pewien sposob i na pewno stanowila glowna sile przetargowa przy wybieraniu kolejnych wladcow. O ile jakies wbory byly przeprowadzane. Tu sie zastanawiam nad bardziej spontanicznym wyborem wladzy. Wladcy zazwyczaj zyli cholernie dlugo i zdazyli w tym czasie spolodzic od groma malych elfikow, ktore przejma po nich schede. A jak dzieci brak bylo to ktos z rodziny. Przyklady podane wczesniej, ja dorzuce jeszcze jeden, kiedy to Elwe zakochal sie w Melianie i olal reszte, to jego brat przejal "wladze" nad hufcem i poszedl dalej.
Czyli mozna stwierdzic ze istanilo cos takiego jak szlachectwo. Jedni byli wyzej inni nizej. Pewna hierarchia byc musiala. Inaczej nie przeyzlyby elfy gdyby kazdy sobie rzepke skrobal. Ktos musial wydobywac rude zalaza/mithrilu/itp, ktos musial potem wykuc z tego bron, ktos zbieral jagody/ziolka/mak Wink co by inni mogli jesc, ktos polowal na zwierzaczki co by skora i jadlo byly. Mamy wiec klase robotnicza. O klasie rzadzacej to mowilem. Na pewno istnialo tez wojsko i pewna dyscyplina. Inaczej wojen by nie prowadzili. Jakby nie patrzec, jesli istnieje jakies panstwo to musi posiadac ono swoja hierarchie i zasady ktorymi sie rzadzi. Nawet orki jakies podzialy mialy.
Co do herbow to czemu nie. Podczas wojen musieli byc jakos oni rozroznialni. Kazdy ze swoim sztandarem. Szlachta elficka pewnikiem mogla posiadac herby, ale nie bylo to tak popularne jak wsrod ludzi. Wynikalo to z dlugosci zycia obu ras.

Dobra, koncze bo mi sie oczy kleja i nie wiem juz co pisze. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsilwen
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 3 Marzec 2006, 22:02    Temat postu:

Gandalf Szalony napisał:
Wrocmy do tych rycerzy. Tu chyba mijamy sie z pewnymi faktami. Rycerstwo jako takie bylo domena tylko i wylacznie ludzi. Nie ma elfich rycerzy. Ktos widzial kransnoluda rycerza? A moze hobbit rycerz czy kwiat entowego rycerstwa?

Mam pewne zastrzeżenia do tej wyłączności.
Hobbit - Pippin i Merry czyż nie zostali rycerzami Gondoru drugi Rochanu ? Wink
Felagund wziął Beora na służbę do siebie, i Beor stal się jego wasalem - kim byl wasal wiemy? Angrod i Aegnor także byli wasalami. Społeczeństwo Elfów było spoleczenstwem monarchistycznym - skoro był król musial miec wojsko. Kto zasilal szeregi królewskiej armii? Rolnicy? Tkacze? rybacy? Nie. -Walczyli rycerze. Jak Grolfindel np.
Wezmy pod uwage jeszcze jedna rzecz - to ludzie uczyli sie od elfow. Wiele od nich zapozyczyli. Jeśli u ludzi istniala instytucja rycerstwa, najpewniej zobaczyli ją u elfow.

Co do entow i krasnoludow nic nie wiem Razz

Jeśli chodzi o herby, myslę ze mialy je tylko najszlachetniejsze rody - czyli książęce, królewskie. od stopnia pokrwieństwa z tymi oto rodami zależalo miejsce na arenie arystokracji.I ona wlasnie tworzyla rycerstwo Wink Tak mi sie myśli Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Glorfeadel
Komanderator



Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nan Elmoth

PostWysłany: 4 Marzec 2006, 01:32    Temat postu:

Lexi napisał:
Wydaje mi się, że generalnie każdy elf był spokrewniony z jakimś konkretnym rodem, domem czy jak to tam zwać.

A mi się nie wydaje... Nad Kuivienen obudziło się elfów całkiem sporo (kilka tysięcy?) Populacja elfów, jak dobrze wiemy rozwijała się względnie wolno. Do czasów powiedzmy Gondolinu minęło zaledwie kilka pokoleń elfów (Turgon był prawnukiem Finwego) i nie było szansy, aby się dobrze wymieszali. Były rody królewskie, książęce i niższe, w zależności od stopnia spokrewnienia (i ogólnie rodzaju relacji) z rodami pierwotnych władców np Finwego.

Co do kwestii rycerstwa...
Jest to dość pokręcone, niektóre fakty same sobie przeczą, ale ogólnie wydaje mi się, że nie można określic systemu społecznego w Śródziemiu (a szczegolnie w I Erze) jako stanowy. To, że np w wojnie z Morgothem brała udział np jakaś grupka książąt noldorskich nie wynikało z tego, że jeden ślubował drugiemu posłuszeństwo składając jakiś hołd lenny. Wynikało to z więzów rodzinnych, solidarności i poczucia jedności (jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi Razz ) - czyli bliżej do systemu patrymonialnego. Nie było takich różnic między elfami, jakie miały miejsce w średniowieczu, kiedy to chłop był śmieciem, a szlachcic mógł wszystko. To wszystko było bardziej zatarte, rozmyte. Feanor, najwyższy władca Noldorów zajmujący się rzemiosłem? Maeglin buszujący po kopalniach? Elrond przepisujacy księgi? Nie ma problemu.
Els napisał:
Społeczeństwo Elfów było spoleczenstwem monarchistycznym - skoro był król musial miec wojsko. Kto zasilal szeregi królewskiej armii? Rolnicy? Tkacze? rybacy? Nie.
Tak! Razz Istnieli na pewno jacyś tam gwardziści, strażnicy itp (znowu Gondolin się kłania, albo tacy Mablung i Beleg), ale generalnie wśród elfów nie ma czegoś takiego jak zawodowy żołnierz. Wszystkie wojny w Beleriandzie, były czystym pospolitym ruszeniem. W przeciwieństwie do naszych realiów, elfowie mogli sobie na to pozwolić, bo mieli w życiu tyle czasu, że mogli jednocześnie poświęcać się swoim ulubionym zajęciom, nie rezygnując czasochłonnego szkolenia się w żołnierce. Jeżeli Gondolin wystawił do Nirneath Arnoediad 10000 ciężkozbrojnych (samo miasto liczyło nie więcej niz 2 razy tyle mieszkańców, jak sądzę), to nie oznacza, że była to regularna zawodowa armia w ludzkim znaczeniu. Wśród ludzi mogli sprawiać takie wrażenie, byli świetnie wyposażeni, wyszkoleni itd, ale jestem pewien, że duża część z tych 10000 była w spokojnych czasach zwykłymi obywatelami - rzemieślnikami, obibokami, artystami, etc. Osoby takie jak Glorfindel, Ekthelion, Beleg, Mablung są postaciami specyficznymi - wszyscy zajmowali wysokie miejsca w strukturach elfickich rodów. Pippin, Merry, Beor, Ulfang, - trudno na tych paru przykładach uogólniać. Zresztą, mamy tu przypadki "międzyrasowe" - maluczcy służą większym Wink Między elfami te relacje wynikały z koligacji rodowych.

Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia - elfowi posiadacze ziemscy Razz Za takowego mozna chyba uznać Eola, który to miał własną krainę nadaną przez Thingola (był panem w swojej krainie, miał sługi, co nie przeszkadzało mu byc rzemieslnikiem pełną gębą) Na pewno były podobne przypadki - ważne postaci zamieszkujące jakieś dziedziny wraz ze swoimi dworami (mam na myśli książąt noldorskich w Beleriandzie). I tak samo - wydaje mi się, że panowały tam trochę inne stosunki niz nasze średniowieczne pan-sługa. Może prędzej opiekun-podopieczny? Elfowie z jednego plemienia raczej szanowali się wzajemnie, nie ważne, czy ktoś był władcą, czy rolnikiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHLOND Strona Główna -> Kultura Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin